Droga krzyżowa drogami Ligoty W. - 2024

rozważania poszczególnych stacji

Wstęp

W świecie przepełnionym obojętnością i niewiarą, obfitującym w zamęt i manipulację, obciążonym konfliktami między narodami i ludźmi, Jezus pyta dziś ciebie i mnie: czy i ty chcesz odejść? Czy i ty chcesz żyć po swojemu? Czy jest jeszcze coś, co trzyma cię przy Mnie i Moim Kościele? Nie odpowiadaj zbyt szybko. Słowa czasem są zbędne. W Adwencie mówimy, że czekamy na Jezusa Nowonarodzonego, w Wielkim Poście oczekujemy na Zmartwychwstałego, ale czy rzeczywiście z Nim się spotykamy? Zapominamy, że On przychodzi do nas codziennie. Tylko, czy przychodząc, znajduje w nas wiarę? Czy może dopatrzeć się miłości? Czy widzi w nas jeszcze okruchy nadziei? Nasze serca przypominają dziś okopcone, zgasłe i popękane lampy. A przecież mieliśmy świecić światłem Jezusa! Gdzie podziała się nasza mądrość, zaangażowanie i zaufanie względem Pana? Dlaczego wystygła nasza wiara? Czemu wyparliśmy duchowe potrzeby, które przecież są wpisane w naszą ludzką naturę? Do czego nas to doprowadzi? Przecież bez Boga, ani do proga…

1. Jezus skazany na śmierć. 

Chcieli podnieść na Niego rękę, bo nie mogli znieść Jego słów. Dziś jest podobnie. Na Tego, który mówi: nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż, kochaj i przebaczaj w dalszym ciągu wystawiają wyrok śmierci. Chcą Go usunąć z państw, ze społeczności, rodzin, szkół i z wszystkich serc. Po której stronie staniesz? Czy ty też chcesz wykrzyczeć Jezusowi prosto w twarz: jesteś winien śmierci!? Ty też chcesz Mu powiedzieć, że już Go nie potrzebujesz? Ty też uważasz, że życie bez Chrystusa może być szczęśliwe, że bez Jego Ewangelii można być spełnionym człowiekiem? Jezus nie jest niczyim wymysłem, ani postacią z obrazków. On jest Synem Bożym, On za ciebie umarł i zmartwychwstał, byś miał życie wieczne. Dlaczego skazujesz Go na śmierć w swoim życiu? Wystawiasz na Niego wyrok, gdy opuszczasz niedzielną Mszę św., gdy rezygnujesz z sakramentów, gdy porzucasz modlitwę, gdy gardzisz Słowem Bożym, gdy przestajesz kierować się miłością i miłosierdziem. Podpisujesz wyrok na Chrystusa, gdy zaczynasz kogoś nienawidzić, zazdrościć, krzywdzić lub zdradzać.Dlaczego? Bo On mieszka w tych, których masz za nic. Może wreszcie nadeszła godzina, byś się do Niego nawrócił, byś podarł wyroki, byś przestał umywać ręce od odpowiedzialności i miłości. Może wreszcie przyszedł czas, byś przestał wiązać ręce Jezusowi przez swój brak zaufania i wiary? Nie podnoś ręki na Tego, który wznosi swoją prawicę i chce ci błogosławić.

2. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Krzyż Jezusa nie był tylko dwoma złączonymi ze sobą drewnianymi belkami. One stały sięwidocznym znakiem wszystkich grzechów świata. Pomyśl uczciwie o swoich winach, o tymwszystkim co złego uczyniłeś przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat swego życia. A terazprzemnóż to przez miliardy ludzi, żyjących na przestrzeni wszystkich wieków. Takiego ciężaru nie uniósłby nikt z nas. Przez każdy grzech dokładamy Chrystusowi kolejnych cierpień i ran. Popełnione winy uderzają nie tylko w nas, swoimi konsekwencjami, ale przede wszystkim w Chrystusa. Jak mamy Mu za to wynagrodzić? Nie wystarczy unikać okazji do grzechu i walczyć z pokusami. Trzeba jeszcze wyznać je na spowiedzi. Ostatnio jesteśmy świadkami wielkiego ataku na sakrament pokuty i pojednania. Usiłuje sięnas przekonać, że to niepotrzebna emocjonalna tortura, że przecież nie mamy obowiązku opowiadać komukolwiek o naszych grzechach, że spowiedzi, powinny unikać szczególnie dzieci, bo to dla nich krzywdzące i traumatyczne przeżycie. Tak mogą jednak mówić i sądzić tylko ci, którzy w tym sakramencie nie widzą obecności i działania Jezusa. Ten, kto wierzy w Boga może i potrafi szczerym sercem wyznać: „Grzechy moje utkwiły we mnie jak strzały; Boże, ulecz mnie lekarstwem pokuty”. Każda nasza dobra spowiedź jest radością Jezusa i całego nieba. Pozwól, by Chrystus przez posługę kapłana, zdął z ciebie kajdany zła, które popełniłeś.

3. Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy

 O Jezusie pisano, że był podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu i że przeszedł przez ziemię wszystkim dobrze czyniąc. My jesteśmy totalnie inni. Zatrzymując się przy Jezusie przytłoczonym do ziemi swoim krzyżem, zobaczmy nasze osobiste upadki – te pierwsze i ostanie, mniejsze i wielkie. Dostaliśmy ręce, by czynić dobro, a nie zło. Mamy nogi – by chodzić po ziemi wyprostowani, a nie czołgać się po niej niczym wąż. Bóg dał nam wolność i tożsamość dziecka Bożego. Szatan zaoferował zniewolenie i tożsamość niewolnika. Cyprian Kamil Norwid pisał że „Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a pójdą nimi zamiatać ulice”. Każdy nasz upadek odbiera nam łaskę uświęcającą, ale też niszczy nas samych i tych, których mamy wokół. Twoja złość i gniew uderza w bliskich, nałóg rani domowników, obojętność mocno dotyka dzieci i współmałżonka, nielojalność obraża przyjaciół i znajomych. Jezus powstał i poszedł z krzyżem dalej. A ty? Chcesz wstać ze swoich grzechów? Masz w sobie potrzebę nawrócenia ku Bogu? Poproś dziś Jezusa, by dał ci taką łaskę. Zawołaj: Panie, nawróć mnie, a będę nawrócony, podnieś mnie, a wstanę, daj swego światła, a przejrzę, pozwól mi być człowiekiem na miarę mojego powołania, na miarę nieba, które zostało mi wysłużone na krzyżu. Nawróć mnie Panie, a wrócę do ciebie, dni moja zamień na dawne…

4. Jezus spotyka swoją Matkę

 Nie mogło Jej tam zabraknąć. To było normalne, że przyjdzie do swego Syna, że będzie Mu towarzyszyć do końca, że będzie starała się być jak najbliżej. Matka nie potrafi inaczej. Tak jak wyszła na drogę krzyżową Jezusa, tak samo wychodzi na drogi naszego życia. Przychodzi, jak najlepsza i najczulsza Matka. A świat odpłaca Jej zniewagami przeciwko Jej niepokalanemu poczęciu, dziewictwu i Bożemu macierzyństwu i nakłada tęczową aureolę. Co się w nas zadziało, że Ta, która została wybrana i ukochana przez samego Boga, dla nas staje się kimś obojętnym, nierealnym i dalekim? Czym sobie zasłużyła, by nie mówić o Niej dzieciom, by nie wkładać w ich ręce różańca, by nie zabierać ich na nabożeństwa majowe? Czemu najmłodsze pokolenia nie potrafią odmówić z pamięci i w prostocie serca „Zdrowaś Maryjo”? Dlaczego nosisz w portfelu zdjęcie swojej mamy, ale żałujesz ściany swego domu, by zawiesić na niej wizerunek Maryi? Czemu usunąłeś ze swojego mieszkania święte obrazy? Dlaczego nie ma w nim miejsca chociażby na niewielki krzyżyk? Zobacz dziś Maryję, która przychodzi do twego życia, która towarzyszy ci w najtrudniejszych momentach, która prosi o wiarę i wyciąga rękę, by zaprowadzić cię do Jezusa. Zobacz Maryję, która na nowo wkłada w twoje dłonie różaniec i mówi: Odmawiajcie go codziennie, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny! Uczcij swoją Matkę i przyjmij Ją do siebie, jak zrobił to św. Józef w Nazarecie i św. Jan pod krzyżem.

5. Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

To nie Jezus przymusił Szymona do niesienia krzyża, ale rzymscy żołnierze. Chrystus nikogo do niczego nie zmusza. Zawsze, ilekroć coś proponuje, powtarza: jeśli chcesz. On szanuje naszą wolność i nieustannie daje prawo wyboru. Tylko dlaczego my częściej wybieramy śmierć a nie życie, przekleństwo, a nie błogosławieństwo? Jak czujesz się w swojej wierze? Jak czujesz się w Kościele? Jeśli ktoś mówi, że czuje się zmuszony do czegokolwiek, to znaczy że ciągle tkwi w mentalności niewolnika. Dziecko Boże nigdy nie powie, że musi iść na mszę, czy do spowiedzi, że musi wziąć ślub czy ochrzcić dzieci. Ono niczego nie musi, ale chce. Człowiek wierzący pragnie sakramentów, Eucharystii i modlitwy, pragnie brać za drogowskaz dekalog i zna wartość liturgii i adoracji. Ulubione pytanie współczesnego człowieka brzmi: po co? Po co mi bierzmowanie? Po co pacierz? Po co odpowiedzialność? Po co wiara? Przecież można inaczej, przecież inni żyją bez Boga i Kościoła i świat się nie kończy. Tylko czy człowiek, który został stworzony przez Boga, może być bez Niego szczęśliwy i poukładany? Czy da się żyć pełnią bez Tego, który dał nam wszystko? Bóg nie zmusza się do Tego, by nas kochać, On nie męczy się przebaczaniem naszych grzechów, nie zniechęca się naszymi upadkami. Wiara w Niego nie idzie w parze z przymusem. Zapragnij Boga, który pragnie ciebie.

6. Weronika ociera twarz Jezusa

Od tamtej chwili zawsze będą ją pokazywać z chustą z wizerunkiem oblicza Jezusa. Weronika zapewne wpatrywała się w nią do końca swego życia. Patrząc na rysy Nauczyciela, namalowane krwią, potem i łzami, kontemplowała Jego miłość i wielbiła Go za to, że tak hojnie wynagrodził ją za mały gest dobroci. My wpatrujemy się w co innego. Jak zahipnotyzowani patrzymy w gazety, w telewizor, w ekran komputera lub telefonu. Szukamy sensacyjnych artykułów, plotek, kolejnych newsów, wirtualnych znajomych, czy brudnych zdjęć. Nieustanne wpatrzenie w media owocuje w nas emocjonalnym rozchwianiem, lękiem, zagubieniem i obojętnością na to, co dzieje się w naszym realnym życiu. Jesteśmy uzależnieni od przeglądania internetowych stron, oglądania serwisów informacyjnych, niemądrych filmików i zdobywania kolejnych „lajków” na Facebooku. W wirtualnym świecie toną dziś dzieci, młodzież, dorośli i seniorzy. Na uwagę, byśmy odeszli na chwilę od ekranów, reagujemy złością i agresją, jak alkoholik, któremu proponuje się odwyk. Zobacz dziś przed sobą Weronikę, która zamiast chusty daje ci Pismo Święte. Nie znajdziesz tam kolorowych migających obrazków, nie usłyszysz głośnej muzyki, nie znajdziesz informacji aktualnej tylko przez chwilę. Posłuchaj, jak Weronika mówi do ciebie: otwórz tą Księgę, a znajdziesz życie i szczęście. Czytaj codziennie, bo w tych świętych tekstach odbita jest cała miłość Boga, która zawsze jest tak samo wielka. Tu przeczytasz najważniejszą wiadomość świata, która nie ma terminu ważności: Bóg kocha cię zawsze i mimo wszystko.

7. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi

Tak bolesną drogę trudno było przejść bez upadków. Niełatwo się idzie, gdy ciało poorane jest głębokimi ranami, gdy usta wysychają z pragnienia, gdy nogi odmawiają posłuszeństwa i uginają się pod ciężarem krzyża. Jezus, mimo kolejnego przytłoczenia do ziemi, znów wstaje i rusza ku Golgocie. Do Jego bolesnych, fizycznych upadków przyczyniły się nie tylko okoliczności zewnętrzne, ale nade wszystko nasze duchowe upadki. Jezus cierpiał zarówno za nasze osobiste grzechy, jak też za grzechy całego swego Kościoła. Dziś słowo „Kościół” jest odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Coraz więcej ludzi powtarza jak refren: Bóg tak, Kościół nie, zapominając przy tym, że Kościół nie jest ludzkim tworem, że nie wymyślił go papież ani żaden ksiądz. Kościół jest dziełem Chrystusa i On jest Jego głową. Kościół tworzą świeccy i duchowni. Istnienie jednych bez drugich nie miałoby sensu. Kościół jest święty, ale i grzeszny. Jest grzeszny grzechem moim i twoim. Zamiast licytować się kto jest najbardziej winny, przepraszajmy Boga za wszelkie niewierności, rany, krzywdy i zaniedbania wszystkich ludzi Kościoła, świeckich i duchownych. To, co się stało zawierzajmy Bożemu miłosierdziu, przepraszajmy, pokutujmy i prośmy jednocześnie o świętość dla każdego z nas. Kościół to nasza matka. Czy Matką daną nam przez Jezusa można wzgardzić?

8. Jezus spotyka płaczące niewiasty

Płakały nad Jezusem, choć prawo zabraniało opłakiwania skazańców. Użalały się nad Jego wyglądem, nad pokrwawionym, zbolałym ciałem, zmasakrowaną twarzą, przykuloną do ziemi sylwetką, ale On nie chciał takiej pociechy. Wolał, by zapłakały nad swoimi dziećmi. Płacz często jest spóźnioną reakcją na nasze grzechy i zaniedbania. Płaczemy po zdradzie ukochanej osoby, po sprzeniewierzeniu się swojemu powołaniu, po śmierci kogoś bliskiego, którego za życia nie mięliśmy czasu odwiedzić, po upadku dziecka, którego nie wychowaliśmy odpowiedzialnie, po wypadku, który spowodowaliśmy przez własną lekkomyślność i głupotę. Tylko czy wtedy płacz jeszcze w czymś pomoże? Jezus mówił do kobiet: płaczcie nad sobą. Aby uronić choć jedną łzę nad swoją osobą trzeba najpierw zajrzeć w głąb siebie. Owszem, można spojrzeć na siebie powierzchownie i zapłakać nad tym, że nie jesteśmy zdrowi, majętni i urządzenia tak, jak byśmy chcieli, ale nie o to chodzi. To zbyt mało. Jezus chce, byśmy zapłakali nad brakiem własnej wiary, nadziei i miłości, byśmy zauważyli swoje zaplątanie w grzech, abyśmy dostrzegli, że nie jesteśmy tacy doskonali, za jakich się uważamy. Chrystus chce, byśmy wreszcie zobaczyli, jak bardzo wzgardziliśmy Jego miłością i darami, którymi nas obdarzył. Prośmy, by nasze kamienne serca zostały dotknięte krzyżem Jezusa, byśmy dzięki Jego łasce byli zdolni do szczerego płaczu nad tym, co uczyniliśmy.

9. Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

Jezus upadł od nadmiaru cierpienia, my upadamy od… nadmiaru ziemskich dóbr. Chcemy wszystkiego i ciągle więcej. Dajemy się zmanipulować hasłu: musisz to mieć. Musimy mieć lepszy samochód, markową odzież, kolejny smartfon, gadżet, kosmetyk, grę, zabawkę…Kolekcjonujemy rzeczy i wrażenia, bo w towarzystwie wypada przecież pochwalić się kolejną technologiczną nowinką lub ciuchem, następną zagraniczną wycieczką, sukcesami na siłowni, awansem w pracy, czy kolejnym tytułem naukowym. To, że się rozwijamy, że działamy, że coś tworzymy nie jest złe, dopóki nie stanie się naszym bożkiem, któremu będziemy podporządkowywać nasze relacje z Bogiem i ludźmi. Zapominamy, że do nieba prowadzi ciasna i wąska brama, przed którą trzeba będzie zostawić wszystkie ziemskie zdobycze. Może czas zamienić hasło naszego życia z „im więcej, tym lepiej”, na „im mniej, tym lżej”? Ziemskie dobra przytwierdzają nas do ziemi i skupiają na sobie nasz wzrok i uwagę. Zapatrzeni w swoje trofea, zapominamy o chrześcijańskim wezwaniu do modlitwy, postu i jałmużny. Nie umiemy znaleźć czasu na bycie z Bogiem, odjąć sobie choć trochę pożywienia, ani zdobyć się na jałmużnę, która będzie nas w jakiś sposób kosztować. Nastawieni tylko na gromadzenie, tracimy umiejętność dawania. Pełni przesytu, gubimy smak życia. Ocknijmy się, zanim doznamy upadku, pod naporem tego, co mamy.

10. Jezus z szat obnażony

Jezusowi, jako skazańcowi nie należała się nawet jego własna szata. Zabrali Mu wszystko. Z chwilą wydania wyroku został wyciągnięty spod żydowskiego prawa. Mogli o Nim powiedzieć, że już nie jest nasz. Ten, który ogarniał wszystkich swoją miłością i miłosierdziem nie mógł liczyć na pomoc żadnego człowieka. Ogołocenie było jedną z części tego spektaklu nienawiści. Jezus pozwolił także i na taką torturę. Przyjął wszystko w milczeniu. Człowiek ma upodobanie w obnażaniu siebie i bliźnich. Uwielbia pokazywać siebie. Dziś robi to szczególnie w mediach społecznościowych. W sieci pokazuje swoje ciało, dom i dzieci, chwali się poglądami, dzieli najintymniejszymi przemyśleniami i przeżyciami. Wystawia na pokaz coraz więcej i więcej. Jednocześnie uwielbia ogałacać innych – z dobrego imienia, z marzeń, nadziei i godności. Paradoksalnie nie potrafi jednego – obnażyć swojej duszy przed Bogiem w sakramencie spowiedzi. Wtedy nakłada maski i udaje kogoś, kim nie jest. Coraz trudniej przychodzi nam przyznawanie się do swoich grzechów i zaniedbań. Boimy się stawania w prawdzie i obchodzimy konfesjonał szerokim łukiem. Tylko czy takie uniki mają sens? Niewyznane grzechy z czasem tworzą na nas pancerz, który utrudnia poruszanie się. Chrystus po każdej spowiedzi zdejmuje go z naszych pleców i nakłada na nas białą szatę. Czeka z nią także na ciebie…

11. Ukrzyżowanie Pana Jezusa

Pod pojęciem „ukrzyżowanie” mieszczą się katusze, których nie można opisać słowami. Jakiekolwiek opisy tej męki są zbyt ubogie i niewystarczające. Żywe ciało i twardy drewniany krzyż, przy pomocy żelaznych gwoździ, stają się jednym organizmem. Będzie tak do momentu śmierci skazańca. Trudno było patrzeć na Jezusa w tamtej chwili. Ciężko było spoglądać na Mistrza niesłusznie oskarżonego, oczernionego, pobitego i przebitego. Trudno też patrzeć na Jego mistyczne ciało, czyli Kościół, który doznaje podobnych zniewag. Nie wolno nam pogodzić się z profanacjami Najświętszego Sakramentu, świętych wizerunków i świątyń, nie wolno ze spokojem patrzeć na szkalowanie dobrego imienia św. Jana Pawła II i innych świętych, nie wolno milczeć, gdy wyśmiewa się kapłanów i osoby konsekrowane, gdy podważa się sens i wartość sakramentów, dekalogu i modlitwy. Kościół był, jest i będzie atakowany, bo jest znakiem obecności Boga, bo broni wartości każdego życia, bo przypomina o tym, że człowiek ma nieśmiertelną duszę. Świat głosił i głosi, że jest na odwrót i usiłuje przekonywać, że Boga nie ma, że to człowiek jest panem każdego życia i że śmierć jest naszym ostatecznym końcem. Nas, wierzących, z powodu Jezusa i Ewangelii, uważają za owce prowadzone na rzeź i za obiekt do drwin. Kto jednak wytrwa w wierze, będzie zbawiony.

12. Jezus umiera na krzyżu

Miłość, jaką żywił ku każdemu z nas doprowadziła Go do śmierci. Umarł, byśmy mieli życie. Przez Jego ofiarę, krzyż z narzędzia śmierci i przekleństwa, stał się znakiem błogosławieństwa. Tylko czy my dziś chcemy wywyższać krzyż Jezusa? Czy ciągle go szanujemy? Kiedyś jedną z pierwszych rzeczy, których matki uczyły swoje pociechy był właśnie znak krzyża. Dziś nie potrafią go uczynić dzieci przygotowujące się do I Komunii Świętej, ani kandydaci do bierzmowania. Krzyż w przestrzeni publicznej coraz częściej bywa profanowany, roztrzaskiwany i usuwany. Nie chcemy krzyża i zbawienia, bo nie chcemy Boga, bo nie chcemy wiary. Dlaczego nas tak razi? W czym przeszkadza? Czy znów wrócimy do poprzedniej epoki, gdy bezpardonowo zdejmowano go ze ścian urzędów, szkół i szpitali? Krzyż przeszkadza, bo głosi prawdę o grzechu człowieka i miłości Boga, bo przypomina, że nie ma życia bez cierpienia, bo pokazuje, za jaką cenę zostaliśmy odkupieni. Dla niewierzących jest wyrzutem sumienia, dla wierzących znakiem zbawienia, pociechą i umocnieniem. Krzyż jest najważniejszym ołtarzem i amboną świata, tronem Jezusa i miejscem, w którym mógł On wreszcie oprzeć swoją głowę. Przez bolesną Mekę i śmierć Jezusa prośmy dziś o nawrócenie największych grzeszników, niech światło padające z krzyża Chrystusa rozjaśni ich mroki i poprowadzi ku Bogu.

13. Jezus zdjęty z krzyża

Zrobili to delikatnie, z miłością, jakby chcieli tym jednym z ostatnich gestów wynagrodzić Jezusowi za wszystkie męki i zniewagi. Jego usta były nieruchome, ale mówiło całe poranione i posiniaczone ciało. Każdy Jego fragment opowiadał o tym, co Mu uczyniono, jak Mu odpłacono za wszystkie cuda, za rozmnożenie chleba, za przebaczenie grzechów. Dziś to umęczone i chwalebne Ciało ukryte jest pod osłoną białego, kruchego chleba. Wszechmocny przychodzi do nas w czymś delikatnym, nietrwałym, wręcz bezsmakowym i jednocześnie wystawia się na ryzyko odrzucenia, podeptania, profanacji i obojętności. Dlaczego obrał tak niepozorną postać? Aby nas nie przestraszyć swoją świętością i pięknością? Aby jeszcze raz pokazać swoją pokorę i uniżenie? A może po to, by się do nas upodobnić i zbliżyć? Do nas – słabych na duchu i ciele, połamanych i poranionych wewnętrznie, kruchych i zniszczalnych. To Jezusowe ciało, ukryte pod postacią chleba, jest dziś profanowane przez świętokradzko przyjmowane Komunie św. i w czasie dewastacji świątyń. To Ciało, wydane dla naszego zbawienia, jest dziś ośmieszane, wydrwione i znieważane, tak samo jak podczas krzyżowej drogi Chrystusa. Kim jesteś? Jego przyjacielem, który z troską i miłością przyjmuje Jego Ciało do swego serca i który z wdzięcznością Je adoruje, czy raczej tym, kto znieważa i gardzi Bożym Ciałem? Otulmy je swoją miłością…

14. Jezus złożony do grobu

Jezus ogołocił się tak bardzo, że musiał mieć nawet pożyczony grób. Oddał wszystko, byratować nasze życie. Pozwolił, by zabrano Mu życie, szatę i dobre imię. Ten, który dał namwszystko, w zamian otrzymał atrapę korony, tronu i berła oraz pełen kpiny hołd od żołnierzy i brutalną chłostę, która wykrwawiła Go prawie na śmierć. Teraz leży w grobie, owinięty żałobnym całunem. Jego miłość doprowadziła Go do śmierci. Bóg dał ci wszystko – życie, zdrowie, dom, rodziców, krewnych, pracę, talenty, możliwości, czas i konkretne powołanie. Dał ci też swoje Słowo, Eucharystię, sakramenty i Kościół. Co z tym zrobisz? Docenisz i dobrze wykorzystasz, czy zmarnujesz i zaprzepaścisz? W naszym życiu wszystko jest niezasłużonym darem i łaską. Świat mówi, że wszystko można kupić, ale to kłamstwo. Najpiękniejsze wartości nie leżą na sklepowych półkach. One są w rękach Boga i On chce nam ich udzielać. Nie da się przeliczyć na pieniądze miłości, radości, wiary i życia. Nie da się kupić czasu i przebaczenia. Ty i ja nie zostaliśmy wykupienia srebrem i złotem, ale przenajdroższą Krwią Chrystusa. On nie zawahał się położyć w grobie, by tylko dać nam życie. Zobacz dziś w martwym Chrystusie swoją wartość. Bóg uznał, że jesteś warty śmierci Jezusa. Nie zapominaj, że w Jego oczach zawsze jesteś i będziesz drogi i że On umiłował cię do końca.

Zakończenie

Ta droga nie kończy się na czternastej stacji. Ona ma swoją kontynuację. Jaką? To już zależy tylko od ciebie. To ty zadecydujesz, w którą stronę pójdziesz i co powiesz Jezusowi. Każda stacja woła o twoją reakcję i decyzję. Chcesz pozostać przy Chrystusie, czy jednak odejdziesz, tak jak wielu innych? Odpowiedz w ciszy swego serca, komu chcesz służyć i za kim iść. Usłysz Jezus, który powtarza ci to samo, co powiedział Piotrowi: „Szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci»”. Panie, dziękujemy Ci za ten czas, za to, że kolejny raz mogliśmy przejść wspólnie po Twoich śladach. Nie zostawiaj nas samych. Ogarnij swoją łaską Kościół, Ojca Świętego, naszą Ojczyznę i cały świat. Zanurz nas w swojej męce i krwi, przebacz winy i przymnóż wiary. Daj, byśmy pozostali Tobie wierni do końca.